Rate this post

Zbliżając się do trzydziestego roku życia zacząłem odczuwać skutki siedzącego trybu życia i zamiłowania do piwa oraz dobrego jedzenia. Wyhodowałem sobie dość pokaźny brzuch i choć zdrowie jeszcze nie zaczęło mi się psuć, to stałem się ociężały. Postanowiłem coś z tym zrobić po wycieczce w ukraińskie Karpaty, do której – jak się okazało – zupełnie nie byłem kondycyjnie przygotowany. Już pierwszego dnia uszkodziłem sobie kolano i resztę pobytu w górach spędziłem w schronisku czytając książkę. Po powrocie do Polski, gdy tylko wyleczyłem kontuzję, zacząłem biegać. Pierwsze treningi to była droga przez mękę, jednak dzięki regularności już po ok. miesiącu bieganie zaczęło sprawiać mi przyjemność. Moja waga zaczęła powoli wracać do normy, radykalnie poprawiło się moje samopoczucie i okazało się, że mimo, że jestem z każdym miesiącem coraz starszy to mam w sobie coraz więcej energii. Energii – dodajmy – nie tylko fizycznej, ale również psychicznej. Biegam do tej pory i jeśli tylko zdrowie pozwoli, zamierzam robić to nadal.